Arkadiusz Reda
512-434-122
email:reda.arkadiusz@gmail.com
LKS Olimpia Latowicz
ul. Rynek 6, 05-334 Latowicz
NIP: 822 234 28 86
Rywal Ruchna - Olimpia Latowicz (1:1) 2:1
Bramka: Pawłowicz
Skład: Czerwiński - Reda, Kowalski, Matysiak, Dziugieł S - Serwatka, Dziugieł P (60' Oszkiel), Zadożny, Pawlowicz, Jajszczak (46' Ostolski) - Skoneczny
*relacja w rozwinięciu
Jak co tydzień przyszło Olimpii rozgrywać mecz ligowy, tym razem trafił się wyjazd do Ruchny. Kiedy zobaczyłem swoich kolegów zrozumiałem, że ten mecz nie będzie należał do nas. Albowiem wysokie stężenie alkoholu było wyczuwalne w powietrzu na odległość co najmniej 5 metrów. Ale wiadomo: wesela, chrzciny, osiemnastki, imieniny babci a Polak nie kaktus... Zaszkodzić nam mogliśmy tylko my sami.
Do tego dochodzi brak bramkarza, z konieczności między słupki staje środkowy pomocnik Daniel Czerwiński, na dodatek jego partner ze środka zaginął w akcji a wiec do meczu przystępujemy bez dwóch podstawowych playerów. Ale to nic: w składzie nie znalazł się również grający trener Mateusz Padysz, który sam siebie nie wybrał do składu a to też spore osłabienie. Nie wspominam już o kontuzjowanym superstar Adranie Olko, który w dalszym ciągu jest kontuzjowany a zagraniczne media przewidują jego powrót do gry dopiero na wiosne...
Chcąc czy nie chcąc zaczynamy te rozgrywki! Nie ma badania przeciwnika czy innej gry wstępnej, Rywal od razu zaczyna z grubej rury. Strzelają nam bramkę po rzucie rożnym już w ok 3-4 minucie. Dodam tylko, że to ich pierwszy strzał w meczu. Olympique nie łamie się i gra dalej. Przez ok 15-20 minut dalszej gry to my mamy przewagę i prowadzimy grę. Efektem jest gol Marcina Pawłowicza z rzutu wolnego. W miedzy czasie Sebastian Dziugieł dwa razy trafia w poprzeczkę po uderzeniu głową W dalszej grze jednak to Rywal ma przewagę. W naszej ekipie nie ma skrzydeł, środka pola i w sumie ataku. Gramy po prostu słabo. Na przerwę schodzimy z remisem. Z pierwszej części gry zapamiętam głownie kur**y rzucane przez gospodarzy w stronę sędziego i bardzo nieładne zachowanie również z ich ławki rezerwowych.
Drugą połowę zaczynamy z paroma zmianami, które nic nie dają. Gra się nie polepszyła a stało wręcz odwrotnie: NIE ISTNIELIŚMY. Na dodatek Rywal strzela nam bramkę również po rzucie rożnym i dostajemy już 2-1. Przez całą drugą połowę nie potrafimy sobie stworzyć dogodnej sytuacji aż do momentu, kiedy to w doliczonym czasie gry na ok 11 metrze z pod ziemi wyrasta nasz prawy obrońca Arek Reda i nie wiele myśląc uderza z hukiem na bramkę. Niestety prosto w bramkarza. Co za pech! Sędzia niedługo po tym kończy spotkanie.
2-1 z Rywalem Ruchna daje wiele do myślenia. Graliśmy słabo. Straciliśmy dwie bramki po stałych fragmentach gry. Jedynie do czego nie można się przyczepić to do gry Daniela Czerwińskiego w bramce. Prz tych dwóch golach nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Na pochwałę zasługuje też para stoperów; Kowalski-Matysiak.
Podsumowując: Trener ma jeszcze sporo pracy do wykonania. A wiec trening, trening i jeszcze raz praca.
Jeśli kogoś w tekscie obraziłem to przepraszam ale to było celowe, ponieważ napisałem jak było.
Ze sportowym pozdrowieniem
S.Oszkiel